ŚW. ANDRZEJ BOBOLA, MĘCZENNIK ZA WIARĘ

W niedzielę 16 maja br. Kościół w Polsce będzie czcił Świętego Andrzeja Bobolę, jednego z największych świętych męczenników polskich – zamordowanego w okrutny sposób w 1657 roku Janowie Poleskim. Dobiega końca Nowenna odmawiana przed uroczystością św. Andrzeja Boboli. W Warszawskim Sanktuarium Świętego uroczysta Msza Święta zostanie odprawiona w o godzinie 13.00. Z uwagi na ciągle obowiązujące limity osób w świątyniach zapraszamy do łączności poprzez transmisje.

W Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli w Strachocinie w sobotę 15 maja odbędzie się diecezjalna pielgrzymka Akcji Katolickiej, podczas której przeżywany będzie Jubileusz XXV lecia misji Akcji Katolickiej w Archidiecezji Przemyskiej. Uroczystości odbędą się również z niezbędnymi ograniczeniami.

Niezwykły jest życiorys Świętego Andrzeja, którego kanonizacja odbyła się 17 kwietnia 1938 roku w Rzymie, gdzie po wykupieniu od Rosjan spoczywały Jego relikwie. Zrządzeniem Opatrzności Bożej 8 czerwca 1938 roku Święty Andrzej rozpoczął swoją podróż do Polski, gdzie po dziesiątkach trudnych lat miał zostać Jej Patronem.

Tak tę niezwykłą podróż opisuje ks. Stanisław Kuźnar TJ w książce zatytułowanej: Św. Andrzej Bobola. …”Zaszczyt przyjęcia relikwii Świętego przypadł Warszawie. Dnia 8 czerwca 1938 roku zgromadził się katolicki Rzym, by pożegnać śmiertelne szczątki wielkiego Męczennika i Polaka. Niedługo tu przebywał, a przecież stał się niezwykle drogim ludowi włoskiemu, uznawano go jakby za „obywatela rzymskiego”.

Uroczystość przeniesienia relikwii przemieniła się w olbrzymią manifestację uczuć religijnych i patriotycznych Polski i Italii.  Ulice Rzymu zalały wielotysięczne tłumy. Na widok nowej srebrnej trumny, przywiezionej właśnie z Polski i wychylającej się majestatycznie z kościoła jezuickiego, wzniosły się żywiołowo gromkie okrzyki Włochów na cześć Świętego i Polski. W olbrzymim pochodzie przy śpiewie polskiej pieśni, „Kto się w opiekę”… kroczyło kilkuset Księży w białych komżach oraz szeregi małych chłopców z palmami w ręku – symbolem męczeństwa św. Andrzeja Boboli.  Przy trumnie złożonej na ukwieconym samochodzie stanęli kardynałowie i biskupi, za nimi posuwali się zakonni bracia Świętego OO. Jezuici oraz gromady rodaków i Włochów.

Ze wszystkich kościołów rzymskich uderzyły dzwony, na wszystkich miejscach wojsko oddawało honory, wszędzie rozbrzmiewały potężne pieśni i sypały się kwiaty.

I wracał tak św. Andrzej – nieznany dawniej, ubogi, zelżony zakonnik, jak nie wraca niemal żaden dygnitarz ani król. Odtąd rozpoczął się jeden wielki triumfalny pochód Świętego wśród zbiegających się procysej i nieprzerwanych hołdów wiosek i miast.

Bez przesady rzec można, że było coś iście cudownego w tej wędrówce Świętego. Całe narody ogarnął nadziemski wstrząs za pojawieniem się Boboli. Że Polska, matka Świętego żyła Bobolą, to łatwo zrozumieć, ale podobnych przyjęć, jakie Mu zgotowali i Włosi i Jugosławianie i Węgrzy i Słowacy i Czesi po ludzku nie dało się wprost przewidzieć. Zrządził to tylko Bóg w swych opatrznościowych planach. Może to wracał nie tylko Patron Polski, ale Patron całej środkowej Europy?…

Jak monarchę powitała św. Andrzeja Lubliana. Stolica Słowenii uczciła go tak, jakby nie zdołała uczcić lepiej nawet własnego świętego. Z miłością i przepychem ugiął się przed nim wspaniały Budapeszt z dostojnikami państwowymi, duchowieństwem, wojskiem i nieprzeliczonymi rzeszami, ale te wszystkie zaszczyty przyćmiły przyjęcie przygotowane dla Świętego na ziemiach ojczystych, od granicznej stacji Zebrzydowic aż po miejsce swego ostatecznego spoczynku – Warszawę.

Św. Andrzej dokonywał przeglądu polskich serc i polskich dusz, całej wielkości i szlachetności polskiej. Jego trumna zaważy na pewno na dziejach narodu. Zrzeszył się wokół niego cały naród: dorośli i młodzież, bogaci i ubodzy, urzędnicy i wojsko.  Przyszedł Święty i obudził święte pragnienia. Zbliżył się bohaterski Polak i porwał dusze do miłości Ojczyzny potężnej, katolickiej, zbratanej, ożywionej wielką myślą.

Dawno nie było w Polsce takich uroczystości, a może w całej naszej historii nie dałoby się znaleźć wielu podobnych podniosłych religijnych obchodów.  Mieliśmy Świętych, ale żadnego nie witaliśmy wracającego z obczyzny, żaden z nich nie kroczył w swych śmiertelnych, cudownie zachowanych szczątkach.

Zadumały się dusze polskie nad świętością Boboli i nad wielkością każdego świętego. Świętość to życie, to bohaterstwo i potęga.

W trumnie wracał do kraju nowy Patron Polski, lecz od trumny jego nie biła żałoba i przygnębienie. Przeciwnie, trumna Andrzeja Boboli była najwspanialszym tronem; przeciągał przez Polskę nie pochód pogrzebowy, lecz odbywał się wjazd triumfalny w otoczeniu sztandarów, wśród śpiewów i kwiatów.”…

Św. Andrzeju, Patronie Polski módl się za nami!

Elżbieta Olejnik