Członkowie Akcji Katolickiej, jak każdego roku w Wielkim Poście, przeżywali swój Wielkopostny Dzień Skupienia, który poprowadził ks. dr Wojciech Michniewicz, profesor Seminarium Duchownego w Białymstoku.
Zebrani w sali św. Kazimierza w parafii pw. św. Rocha, Hymnem do Ducha Świętego rozpoczęli czas intensywnego pobudzania swoich serc, otwierania się na Bożą naukę. Wysłuchali konferencji pogłębiającej tematykę Roku Duszpasterskiego „Wierzę w Kościół Chrystusowy” oraz dotyczącej synodalności.
W pierwszej konferencji ks. profesor nakreślił biblijne korzenie Wspólnoty Wiary jaką jest Kościół, Wspólnoty Wiary, która kształtowała się już na etapie Starego Testamentu. Jako punkt wyjścia określa się wspólnotę, którą określano jako „Anawim”. Byli to ludzie ubodzy, którzy nie mogli liczyć na pomoc człowieka, zwracali się do Boga. Szukali woli Bożej. Byli zasłuchani w Boży głos każdego dnia. Dzięki temu ci ludzie mieli ciągły kontakt z Bogiem. Byli rozmodleni, zasłuchani w Boży głos. Tacy ubodzy byli mili Bogu. Dzisiaj rozumienie „ubogi” jest inne, często kojarzone z „menelem”, człowiekiem będącym daleko od Boga, żyjącym w pustce moralnej, w rozmaitych nałogach. Tacy ludzie proszą o pomoc. Co innego wspierać materialnie i duchowo osoby ubogie, które są blisko Boga. Rolą państwa jest zaopiekować się ludźmi, by mogli w miarę funkcjonować. Nie jest to zadanie wspólnoty Kościoła, by dawać pieniądze ludziom, którzy przeznaczą to na alkohol. Nie jest to postawa chrześcijańska. Nasza pomoc może się ograniczyć do skierowania do odpowiednich służb państwowych. Wspólnota wiary troszczy się najpierw o tych, którzy należą do tej wspólnoty. „Bliższa koszula ciału”. Zadaniem Państwa jest troska o wszystkich.
Bóg kocha naród wybrany, ale to od nich zależy czy z tego skorzystają, czy staną się Resztą Izraela, o której mówią prorocy. Reszta Izraela to Ci, którzy mimo różnych przeciwności, doczekali się Mesjasza, uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem i dali początek Kościoła. Byli to ubodzy w duchu, którzy nic nie posiadali, a mieli wiele jak np. O. Maksymilian Maria Kolbe.
Kościół założony przez Jezusa jest określany jako „Eklezja” (grec.) – wywołani z tego świata i należący do Boga, to są ci, którzy są Jego własnością. Nasi rodzice poprzez chrzest włączyli nas do Kościoła. Pan Jezus powiedział do Piotra: „Ty jesteś Piotr (Skała) i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Należy sobie uświadomić- mówił rekolekcjonista – że nie jest to nasz Kościół, nie jest to instytucja dobroczynna, czy społeczna. To jest Wspólnota Wiary, którą założył Jezus. On nas wywołuje z tego świata i chce, byśmy byli Jego Wspólnotą – to jest Kościół. Kościół nie jest organizacją, towarzystwem do którego mogę się zapisać, czy z niego wypisać. Z naszej strony winien być wielki szacunek wobec Kościoła jako Wspólnoty Wiary. To Boży dar i łaska, że możemy do Niego należeć. Poza Kościołem –jak powiedział św. Cyprian – nie ma zbawienia. Jezus złożył w Kościele wszystkie środki (7 sakramentów świętych) potrzebne do tego, żeby ktoś kto chce mógł być zbawiony. Chyba, że ktoś, bez własnej winy, nigdy nie poznał Chrystusa – jest poza Kościołem, ale w swoim życiu czynił dobro i unikał zła – będzie zbawiony i to dzięki Kościołowi, czy jest tego świadom czy nie, bo tylko w Kościele są te środki potrzebne do zbawienia.
To że należymy do Kościoła, to jest dar, bo to On nas wybrał i powołał, i chce byśmy szli, i przynosili owoc (J 15,16). Każdy z nas żyjąc sakramentami musi znaleźć swoje miejsce. My jako Kościół –mówił św. Paweł – jesteśmy organizmem, składamy się z komórek. Jeżeli każdy z nas odkryje swoje miejsce w Kościele to wtedy ta wspólnota funkcjonuje w sposób zdrowy i normalny. Mieć dar służenia we Wspólnocie Kościoła, może to być trud, a nawet krzyż. Kościół pięknie funkcjonujący, składający się ze zdrowych komórek, mimo wszystko jest formą przejściową. Celem jest Królestwo Niebieskie. Kościół jest po to, byśmy przez życie mogli bezpiecznie przejść (J 14,6). Kościół to klosz Bożej łaski, który nas chroni. Świat nie jest ideałem. W Ewangelii św. Jana czytamy, że kosmos, czyli świat to siły obce, a nawet wrogie Bogu. Żyjemy w tym świecie, ale nie znaczy to, że do niego należymy. Wspólnota Wiary daje bezpieczeństwo i jest to wielka wartość Kościoła. Można to odnieść np. do Eucharystii niedzielnej. (Hbr 10 25). Jeśli nie mamy łączności z Bogiem, to nie Chrystus traci, to my tracimy. Do Kościoła chodzimy nie dla księdza, tylko dla Chrystusa, dla sakramentów, dla Bożego Słowa, dla Ciała Chrystusa. To jest nasze być albo nie być. Całe nasze życie jest wpisane we wspólnotę od urodzenia, uczenie się bycia we wspólnocie, teraz rodzina, parafia, Kościół itd. Celem naszego życia jest Wspólnota Królestwa Niebieskiego do której zdążamy.
W drugiej konferencji ks. dr Wojciech Michniewicz mówił o synodalności (grec. „syn-hodos” – wspólna droga, szukanie wspólnej drogi). Niezwykle skrupulatnie i w oparciu o Ewangelię św. Łukasza (2 rozdz.), gdzie jest mowa o 12-letnim Jezusie, który zagubił się – pozostał w świątyni. Tylko w tym miejscu – jak stwierdził ks. Wojciech – pojawia się słowo „Synodos”. Święta Rodzina w świetle tamtejszego prawa nie musiała chodzić do Jerozolimy na święta pielgrzymkowe, ale czyniła to z pobożności. W drodze mężczyźni i kobiety chodzili oddzielne. W drodze powrotnej, jeśli Maryja nie mogła znaleźć Jezusa wśród kobiet, mogła myśleć, że idzie z Józefem i podobnie Józef. Dopiero po dniu drogi mogli zorientować się, że nie ma Jezusa. Józef i Maryja szukali Jezusa w drodze (grec. synodija). Można szukać Jezusa na synodzie i nie znaleźć. Znaleźli, kiedy przyszli do świątyni, bo Jezus cały czas jest w sprawach Ojca. Nie dlatego, że Jezus się zagubił, On pozostał w świątyni w sprawach Ojca i jest tam cały czas. Szukali wśród krewnych i znajomych, na zwykłych ludzkich rozmowach, omawiając sprawy ludzkie i nie znaleźli. Synod – to miejsce gdzie się Boga nie znajdzie, gdy się omawia tylko sprawy ludzkie, co się podoba, co się nie podoba, co zmienić. Przykładem takiego synodu jest przykład niemiecki. Natomiast Abp Gądecki na Europejskim Spotkaniu Synodalnym powiedział, że nie można oceniać w czysto świeckich kategoriach, progresywnych, postępowych czy konserwatywnych, zacofanych. My musimy patrzeć, czy to nad czym debatujemy jest zgodne z Ewangelią i z nauczaniem Jezusa, czy też nie. Musimy stawiać kryterium religijne. Jeśli dyskusja idzie w kierunku, czy homoseksualiści mogą zawierać związki małżeńskie – czy to jest zgodne z Ewangelią, czy też nie? Synod jest to spotkanie ludzi wiary. Kościół jest synodalny, bo jest cały czas w drodze do Domu Ojca. Sensem naszej wędrówki jest, by dojść do Domu Ojca, a nie sobie tylko wędrować. Ciągle mamy pytać, czy nasze decyzje są w zgodzie z Ewangelią. Papież Franciszek mówił, że na drodze synodalnej mamy trzymać się:
· tradycji Kościoła
· wiary wychodzącej z Ewangelii
· za rękę Matki Bożej.
Nasza synodalność, czy nasze rozumienie Kościoła, wierzę w Kościół Chrystusowy, polega na tym ,że mamy się wsłuchiwać w słowa Ewangelii, by wiedzieć czego Jezus od nas oczekuje. Wpatrując się w Jezusa realizować drogę synodalną. Jest to też oczyszczanie tej drogi z różnych naleciałości, które mogą nam towarzyszyć, a są niepotrzebne. Nawet niektóre praktyki religijne, mogą do nas przylgnąć, nie zawsze są dobre i poprawne, nawet jeśli są dobre, jeśli jest ich za dużo mogą nas odciągnąć od tego co istotne. Mówił o tym też Jezus cytując proroka Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi.”/Mk 6-7/. Wyznacznikiem naszej synodalności ma być dekalog i przykazanie miłości. Wracamy do źródeł – Boże prawo, Boże nauczanie. Szukamy tego co jest w Ewangelii, żebyśmy nie pobłądzili w sprawach wiary i moralności. W książkach religijnych, które mają zapis: Nihil obstat, Imprimatur lub za pozwoleniem władzy kościelnej nie ma błędów w sprawach wiary i moralności. Jesteśmy pewni, że nie pobłądzimy. Synodalność jest to pójście za Chrystusem, tak jak Jego uczniowie. Jezus nas tak samo powołuje, nas kocha, gdy upadniemy i zwrócimy się do niego nam przebacza. I tak jak Piotra dalej nas prowadzi. Cała nasza siła pochodzi od Niego. Nie szukajmy Go wyłącznie wśród krewnych i znajomych. Jeśli Go chcemy doświadczyć, to musimy szukać w świątyni i w tych sprawach, które należą do Ojca.
Rozważania konferencyjne zakończyła modlitwa Anioł Pański.
W kościele była możliwość Sakramentu Pokuty i wspólnie odprawione Gorzkie Żale. Punktem kulminacyjnym Dnia Skupienia była sprawowana przez ks. Wojciecha Msza Święta z homilią odnoszącą się do Ewangelii z dnia o Faryzeuszu i celniku.
Ćwiczenia wielkopostne zakończyła wspólna agapa. Spotkaniu patronował św. Jan Paweł II. Można też było obejrzeć wystawę poświęconą życiu i wizycie w Białymstoku naszego Patrona.
/T. Niewińska/